Brak świateł pod okrągłą kładką. Czy będą kolizje?
Oddanie okrągłej kładki do użytku zarówno zmotoryzowanych, jak również pieszych mieszkańców Rzeszowa miało wiązać się z komfortem użytkowania oraz brakiem problemów z gigantycznymi korkami jakie tworzyły się przez ostatni czas w tej części stolicy innowacji. Czy jednak kilka tygodni po oddaniu obiektu do użytku widać jakąkolwiek poprawę ruchu drogowego w okolicy?
Przedstawiciele władz miejskich są zdania, że tak. Wskazują na to przedstawione przez nich statystyki i przeprowadzone badania natężenia i intensywności ruchu w okresie przed powstaniem kładki, jak również bezpośrednio po jej uruchomieniu. Mimo tego co pokazują dane, którymi zasłaniają się reprezentanci lokalnej sfery rządzącej, pewne jest jedno - w centrum panuje spory chaos, który niewykluczone, iż w końcu doprowadzi do poważnej kolizji. Pytanie tylko czyja kryje się za tym wina - lekceważących prawidłowe zasady jazdy kierowców czy może lokalnych działaczy, którzy zdecydowali się na nietypową inwestycję.
Od jakiegoś czasu pod kładką nie funkcjonuje już sygnalizacja świetlna. Była ona sprawna jeszcze w minionym miesiącu, teraz jednakże postanowiono z niej zrezygnować. Decyzja ta nie przypadła jednak do gustu sporemu gronu przejeżdżających tamtędy rzeszowian, którzy twierdzą, że demontaż świateł wprowadził ogromne zamieszanie i dezorientację.
Zainstalowana sygnalizacja była jednakże zdaniem Miejskiego Zarządu Dróg wyłącznie tymczasowa i awaryjna - na wypadek, gdyby okazała się nagle konieczna. Nie był to sprzęt nabywany przez władze celowo, a jedynie przeniesiony z innego rejonu miasta. Być może to jedynie kwestia przyzwyczajenia i już niebawem sytuacja w głównym punkcie Rzeszowa ustabilizuje się. Czas pokaże.
fot. Artur Bieniek