Zagadkowa śmierć niedźwiedzia rozwiązana. Prokuratura mówi jasno

W Bieszczadach zakończyło się postępowanie wyjaśniające prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Lesku, dotyczące tajemniczej śmierci niedźwiedzia brunatnego. Sprawa, która budziła wiele emocji zarówno wśród lokalnej społeczności, jak i organizacji zajmujących się ochroną przyrody, została wnikliwie przeanalizowana przez śledczych. Celem działań prokuratury było jednoznaczne ustalenie, czy zwierzę padło ofiarą działalności człowieka, czy też zmarło z przyczyn naturalnych.

Wnikliwa analiza okoliczności śmierci zwierzęcia
Martwego niedźwiedzia odnaleziono w miejscowości Roztoki Górne na terenie powiatu leskiego, co natychmiast wzbudziło podejrzenia o ewentualny udział osób trzecich. Ze względu na występujące w regionie przypadki kłusownictwa oraz szczególną ochronę prawną, jaką objęty jest niedźwiedź brunatny, prokuratura niezwłocznie podjęła czynności sprawdzające. W śledztwie wykorzystano opinie ekspertów, w tym lekarza weterynarii, oraz przeprowadzono szczegółowe badania laboratoryjne w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym – Państwowym Instytucie Badawczym i Wojewódzkim Inspektoracie Weterynarii w Krośnie.

Specjaliści analizowali zarówno stan zachowania zwłok, jak i możliwe przyczyny śmierci. Zwrócono uwagę na rozległy ubytek tkanek w okolicy jamy brzusznej, co według ekspertów mogło być skutkiem działania dzikich drapieżników, ptactwa żerującego oraz owadów rozwijających się na padlinie. Wyniki badań nie wskazały na obecność obrażeń, które jednoznacznie sugerowałyby udział człowieka. Obserwacje specjalistów potwierdziły, że najprawdopodobniej doszło do naturalnego zgonu zwierzęcia, choć niektóre aspekty stanu zwłok sprawiały, że nie można było wykluczyć wszystkich scenariuszy.

Brak dowodów na udział człowieka i wykluczenie kłusownictwa
Podczas śledztwa bardzo dokładnie sprawdzano, czy niedźwiedź mógł paść ofiarą kłusownika, w tym użycia broni palnej. Zwłoki poddano precyzyjnemu skanowaniu detektorem metalu w poszukiwaniu ewentualnych metalowych odłamków, pocisków lub śrucin. Żadne tego typu ciała obce nie zostały jednak wykryte. Dodatkowo, wykonano badania na obecność antygenu wirusa wścieklizny oraz testy toksykologiczne, aby sprawdzić, czy zwierzę nie zostało otrute. Zarówno badania na obecność patogenów, jak i analizę toksyn, przeprowadzono zgodnie z procedurami wymaganymi w przypadku podejrzenia zatrucia lub choroby zakaźnej – również w tych przypadkach nie znaleziono żadnych niepokojących wyników.

Wszystkie zebrane dane, zarówno laboratoryjne, jak i z miejsca odnalezienia martwego zwierzęcia, wskazywały na brak udziału osób trzecich w tym zdarzeniu. Stan rozkładu zwłok oraz brak charakterystycznych śladów działania człowieka pozwoliły uznać, że niedźwiedź zmarł z przyczyn naturalnych, bez ingerencji z zewnątrz.

Formalne zakończenie postępowania i umorzenie sprawy
Po przeanalizowaniu wszystkich dowodów prokuratura podjęła decyzję o umorzeniu postępowania. Postępowanie zakończono na podstawie przepisów Kodeksu postępowania karnego, gdyż nie stwierdzono, aby doszło do czynu zabronionego. Tym samym śledczy zamknęli sprawę śmierci niedźwiedzia w Bieszczadach, podkreślając, że nie było podstaw do przyjęcia wersji zakładającej przestępstwo.