Co dalej z ginekologią Szpitala Miejskiego?
Wczoraj o godz. 13 miało odbyć się spotkanie lekarzy ginekologów z prezydentem miasta Rzeszowa, Tadeuszem Ferencem. Prezydent się spóźniał, lekarze sobie poszli.
Zaplanowane spotkanie z prezydentem miało rozwiązać konflikt między lekarzami a dyrekcją Szpitala Miejskiego. Od pierwszego stycznia dziewięciu lekarzy oddziału ginekologiczno-położniczego nie przedłużyło kontraktów, żądając podwyższenia stawek i lepszych warunków pracy. Dyrekcja na żądania nie chce się zgodzić.
Pierwsze spotkanie miało odbyć się w piątek, ale z powodu wyjazdu prezydenta do Warszawy zostało przełożone o dzień wcześniej. Ponieważ prezydent Ferenc się spóźniał lekarze sobie poszli.
-Pan prezydent trochę się spóźniał, przeprosiłem w jego imieniu i poprosiłem o to, żeby zaczekali. Lekarze wyszli przed przyjściem prezydenta, na schodach minęli się z wiceprezydentem Wolickim i dyrektorami szpitala, którzy szli na to spotkanie - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Lekarze przyszli na spotkanie przed trzynastą, czekali i poszli. Poczuli się urażeni nieeleganckim zachowaniem.
-Okazało się, że prezydenta Ferenca nie ma, poproszono nas, żebyśmy poczekali. Czekaliśmy najpierw dziesięć minut, potem kolejne 20 minut. W końcu wyszliśmy. Nie dość, że termin został zmieniony w ostatniej chwili, nie powiadomiono wszystkich zainteresowanych, to na dodatek kazano nam jeszcze tyle czekać. Czujemy się urażeni - mówi Zdzisław Szramik, szef lekarskiego związku zawodowego.
Dyrektor Czerwiński ogłaszając konkurs ofert miał na względzie głównie lekarzy, którzy odeszli. Teraz wątpi czy zgłoszą się do konkursu. Konkurs trwa do 12 stycznia, jeżeli nikt się nie zgłosi co stanie się z oddziałem?
Działanie oddziału ginekologii zostanie ograniczone i wykorzystają go inne oddziały: chirurgia, ortopedia i urologia.
Takie zmiany
zapowiada dyrektor Szpitala Miejskiego w Rzeszowie, jeśli do
poniedziałku nie znajdą się lekarze chętni do pracy na
ginekologiczno-położniczym.