Strajki branży weselnej w Rzeszowie
W sobotę (6 marca) w Rzeszowie odbył się protest przedstawicieli branży weselno-rozrywkowej, taksówkarskiej, a także branży szkolnictwa. Protestujący wykrzykiwali na rzeszowskim Rynku hasła, spośród których można było wyłapać, że albo obostrzenia zostaną poluzowane, albo mają zostać zablokowane opłaty związane z utrzymaniem działalności. Rzeszowski protest był apelem do rządu, w którym chodzi głównie o złagodzenie obostrzeń, według których nie można urządzać większych spotkań rodzinnych i towarzyskich - w tym także wesel.
Na proteście pojawiło się kilkanaście osób - właścicieli domów weselnych, restauracji, a także innych branż związanych z działalnością weselną. Protestanci są oburzeni tym, że rząd zamknął ich tylko na dwa tygodnie, które okazują się już być kilkoma miesiącami, bez żadnych wiadomości związanych z przyszłością. Los przyjęć weselnych w tym roku jest niepewny, dlatego większość par decyduje się na rezygnację z wesel, która wiąże się ze zwrotem zaliczek. W tym miejscu pojawia się problem, ponieważ większość właścicieli domów weselnych zwyczajnie nie ma z czego oddać im pieniędzy, ponieważ pomimo zysków opłacać trzeba rachunki za wodę, prąd, gaz, a także raty kredytowe, z których nikt nie został zwolniony na czas wprowadzenia obostrzeń.
Oczywiście zjawisko, którym jest odwoływanie wesel, nie tylko szkodzi branży hotelowej i domów weselnych, ale również branży rozrywkowej i branży usługowej, m.in. kosmetyczkom czy fryzjerkom, a nawet salonom sukni ślubnych. Obostrzenia nie tylko są ciężką sytuacją dla usługodawców, ale również dla Par Młodych, które odwołały przyjęcia w tamtym roku, licząc, że w tym roku wszystko się uspokoi - a jest jeszcze gorzej. Niektóre pary muszą po kilka razy przekładać wesela i wciąż nie są pewni czy na pewno się odbędą - ten wyjątkowy dzień ślubu i wesela zamiast z przyjemnością i szczęściem, Młodym Parom będzie kojarzył się wyłącznie z koronawirusem i nierozsądnymi obostrzeniami.
Protest przebiegł pokojowo.