19-08-2008
Słodycze dla sierot zamiast ślubnych prezentów
Nowożeńcy zamiast kwiatów zbierają dary dla dzieci z domów dziecka.
Bliscy zmarłych osób proszą, by pieniądze na wieńce ofiarować
potrzebującym.
Coraz częściej, w ważnych momentach naszego życia, pomagamy innym.
26-letnia Anna z Rzeszowa zapraszając gości na wesele prosiła, aby zamiast kwiatów przynieśli słodycze dla dzieci z domu dziecka.
- Chcieliśmy z narzeczonym, by w tym ważnym dla nas dniu uśmiechały się także dziecięce buzie. Nasi goście przynieśli tyle smakołyków, że ledwo zmieściły się do bagażnika samochodu. Cieszę się, że zamiast kwiatów, które zaraz by zwiędłyby, mogliśmy sprawić komuś radość - wspomina młoda mężatka.
Urszula Polanowska, dyrektorka domu dla dzieci i młodzieży "Mieszko” w Rzeszowie, przyznaje, że dary od nowożeńców to ogromna pomoc.
- W wakacje, po każdym weekendzie, przyjeżdżają do nas młode pary z prezentami zebranymi wśród gości. Coraz częściej zamiast pluszowych misiów dostajemy przybory szkolne i kosmetyki dla maluchów, które są nam bardzo potrzebne - przyznaje Urszula Polanowska.
Zbiórka zamiast wieńców
Z kwiatów rezygnują nie tylko nowożeńcy. Coraz częściej rodziny zamarłych osób proszą, by pieniądze przeznaczone na zakup wieńców przekazać dla potrzebujących. Domowe hospicjum dla dzieci taką wyjątkową pomoc otrzymało dwa razy.
- To były wspaniałe gesty, które dowodzą, że nawet w tak trudnej chwili, jaką jest śmierć bliskiej osoby, można zrobić wiele dobrego - mówi Rafał Ciupiński, prezes Fundacji Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci, dzięki której ciężko chore dzieci nie muszą przebywać w szpitalach, ale mogą mieszkać w rodzinnych domach.
Pod koniec kwietnia Fundacja otrzymała blisko 2,5 tys. zł. Tyle zebrano wśród uczestników pogrzebu 60 - letniej mieszkanki naszego regionu.
- Od rodziny tej pani wiem, że taką prośbę przekazała bliskim w czasie choroby. Intencję podano na klepsydrze, a pieniądze przeznaczone na kwiaty zebrano podczas mszy pogrzebowej - mówi Rafał Ciupiński.
Niedawno z Fundacją skontaktował się także mąż 33-letniej kobiety, która zmarła na raka. Jej ostatnią wolą było, by na pogrzebie zamiast kwiatów zebrać datki dla dziecięcego hospicjum. Pieniądze lada dzień mają trafić na konto Fundacji.
To znak dobroci
Ks. Andrzej Cypryś z Rzeszowa przyznaje, że z takim zwyczajem nie raz spotkał się za granicą.
- To dobrze, że teraz dotarł także i do nas. Myślę, że postępując w ten sposób wyrażamy życzliwość i solidarność z potrzebującymi. To znak dobroci, godny naśladowania - uważa kapłan.
Coraz częściej, w ważnych momentach naszego życia, pomagamy innym.
26-letnia Anna z Rzeszowa zapraszając gości na wesele prosiła, aby zamiast kwiatów przynieśli słodycze dla dzieci z domu dziecka.
- Chcieliśmy z narzeczonym, by w tym ważnym dla nas dniu uśmiechały się także dziecięce buzie. Nasi goście przynieśli tyle smakołyków, że ledwo zmieściły się do bagażnika samochodu. Cieszę się, że zamiast kwiatów, które zaraz by zwiędłyby, mogliśmy sprawić komuś radość - wspomina młoda mężatka.
Urszula Polanowska, dyrektorka domu dla dzieci i młodzieży "Mieszko” w Rzeszowie, przyznaje, że dary od nowożeńców to ogromna pomoc.
- W wakacje, po każdym weekendzie, przyjeżdżają do nas młode pary z prezentami zebranymi wśród gości. Coraz częściej zamiast pluszowych misiów dostajemy przybory szkolne i kosmetyki dla maluchów, które są nam bardzo potrzebne - przyznaje Urszula Polanowska.
Zbiórka zamiast wieńców
Z kwiatów rezygnują nie tylko nowożeńcy. Coraz częściej rodziny zamarłych osób proszą, by pieniądze przeznaczone na zakup wieńców przekazać dla potrzebujących. Domowe hospicjum dla dzieci taką wyjątkową pomoc otrzymało dwa razy.
- To były wspaniałe gesty, które dowodzą, że nawet w tak trudnej chwili, jaką jest śmierć bliskiej osoby, można zrobić wiele dobrego - mówi Rafał Ciupiński, prezes Fundacji Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci, dzięki której ciężko chore dzieci nie muszą przebywać w szpitalach, ale mogą mieszkać w rodzinnych domach.
Pod koniec kwietnia Fundacja otrzymała blisko 2,5 tys. zł. Tyle zebrano wśród uczestników pogrzebu 60 - letniej mieszkanki naszego regionu.
- Od rodziny tej pani wiem, że taką prośbę przekazała bliskim w czasie choroby. Intencję podano na klepsydrze, a pieniądze przeznaczone na kwiaty zebrano podczas mszy pogrzebowej - mówi Rafał Ciupiński.
Niedawno z Fundacją skontaktował się także mąż 33-letniej kobiety, która zmarła na raka. Jej ostatnią wolą było, by na pogrzebie zamiast kwiatów zebrać datki dla dziecięcego hospicjum. Pieniądze lada dzień mają trafić na konto Fundacji.
To znak dobroci
Ks. Andrzej Cypryś z Rzeszowa przyznaje, że z takim zwyczajem nie raz spotkał się za granicą.
- To dobrze, że teraz dotarł także i do nas. Myślę, że postępując w ten sposób wyrażamy życzliwość i solidarność z potrzebującymi. To znak dobroci, godny naśladowania - uważa kapłan.