Kłopoty rzeszowskiego schroniska dla zwierząt
W rzeszowskim schronisku dla zwierząt Kundelek nie ma już praktycznie miejsca. W roku ubiegłym w czasie wakacji trafiło tam 51 psów. W tym roku w lipcu 44, a w sierpniu 17. Psy trzymane są po 10 w kojcu.
Tymczasem liczba zwierząt wciąż wzrasta. Ludzie kupują małe psy, koty i inne zwierzęta najczęściej jako prezenty dla swoich bliskich. Potem wyrzucają je z samochodów w ustronnych miejscach. Zdarzają się przypadki przywiązywania zwierząt do drzewa lub słupa, czy wyrzucanie w workach do kontenerów na śmieci.
Sytuacja jest o tyle poważna, bo dużych zwierząt nie można trzymać z małymi. Bernardyn, amstaff, pitbull powinny przebywać w kojcu samodzielnie. Większa ilość zwierząt w boksie może doprowadzić do walki i w rezultacie do śmierci najsłabszych.
Ostatnio z ulic Rzeszowa pracownicy schroniska zabrali trzy psy, jeden z nich miał złamana nogę. Właściciel psa pokrył koszty leczenia, ale zwierzaka już nie chciał. Teraz o jego los musi zadbać schronisko.
Dwa lata temu schronisko wystąpiło do miasta z prośba o przyznanie nowej działki na powiększenie schroniska. W tym czasie stowarzyszenie zebrało pieniądze na zakup 25 kojców. W rok po złożonej prośbie, miasto przyznało 36 arów działki na powiększenie schroniska. Mina kolejny rok a teren nadal nie został ogrodzony.
Schronisko ma 70 tys zł., na zakup kojców i czeka na ogrodzenie, bo nie mogą być ustawiane na nieogrodzonym terenie.
Rzecznik prezydenta miasta Rzeszowa zapewnia, ze jeszcze w IV kwartale br., rozpocznie się adaptacja terenu pod potrzeby rzeszowskiego schroniska 36-arowej działki. Zakres planowanych prac obejmie m.in., utwardzenie, ogrodzenie i budowę ścieżek. Po opracowaniu projektu zostanie ogłoszony przetarg na ich wykonanie.
Prace maja się rozpocząć jeszcze w tym roku. Opóźnienie tłumaczone jest skomplikowanymi procedurami. Czy miasto dotrzyma obietnicy? Okaże się niebawem, bo przecież zwierzęta dłużej czekać już nie mogą.