Czy rzeszowskie przystanki będą dla wszystkich?
Ostatnio w lokalnych mediach wyjątkowo nagłośniona została sprawa „zamrożenia" części kluczowych przystanków w głównych obszarach podkarpackiej stolicy. Skutkiem tego ma być wyraźne oddzielenie punktów, w których zatrzymywać się mogą jedynie środki komunikacji miejskiej MPK Rzeszów. W odpowiedzi na to Związek Gmin Podkarpacka Komunikacja Samochodowa wystosował w tej kwestii odpowiedni wniosek do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Generalnie spór tyczy się 50 punktów przystankowych jakie zlokalizowane są w najistotniejszych partiach miasta. Zarząd Transportu Miejskiego nie chce dopuścić do zatrzymywania się przy nich pojazdów innych niż autobusy MPK Rzeszów, na co z kolei nie godzą się pozostali przewoźnicy. Z ich perspektywy bowiem świadczenie usług transportowych na terenie podkarpackiej stolicy w tak ograniczonym stopniu będzie problematyczne, gdyż pasażerowie płacąc za dojazd nie otrzymają możliwości skorzystania z ważniejszych przystanków w centrum. W szczególności chodzi zaś o przystanki znajdujące się w rejonie al. Cieplińskiego i Piłsudskiego.
Zdaniem szefa Zarządu Transportu Miejskiego w Rzeszowie, Łukasza Dziągwy powodem podjęcia tak radykalnych kroków są zwłaszcza gigantyczne korki jakie tworzą się w tej okolicy już nie tylko w godzinach szczytu. Według niego w ten sposób uda się więc rozładować ruch oraz wyraźnie zminimalizować uciążliwe zatory.
Związek Gmin PKS na posunięcie to w zupełności nie przystaje i jednocześnie zwraca się z żądaniem ponownego przywrócenia możliwości korzystania z wszystkich dostępnych na terenie Rzeszowa przystanków. Podobnego zdania są też radni PiS-u, którzy to niedawno przygotowali w tej kwestii stosowny projekt uchwały. Mimo nie zaakceptowania go przez pozostałych reprezentantów sfery rządzącej Związek Gmin PKS nie poddaje się idąc krok dalej i formułując wniosek do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.